Czy autor zgłoszenia na pewno jest sygnalistą? Czasami zdarzą się sytuacje, w których nie można jednoznacznie rozstrzygnąć tej kwestii. Jak sobie poradzić z brakiem możliwości udzielenia jednoznacznej odpowiedzi?
Pytanie o status sygnalisty jest doniosłe nie tylko na tle dość instynktownego zakazu stosowania odwetu. O wiele bardziej kłopotliwe pod tym względem są obowiązki formalne związane ze zgłoszeniem i wymuszające udzielenie odpowiedzi na to pytanie w stosunkowo krótkim czasie. W toku badania zgłoszenia wewnętrznego pracodawca ma obowiązek, by udzielić sygnaliście potwierdzenia przyjęcia zgłoszenia wewnętrznego w terminie 7 dni od jego otrzymania. Należałoby stąd wywieść wniosek, że potwierdzenia zasadniczo nie wysyła się względem nie-sygnalisty, a zatem fakt wysłania potwierdzenia może być interpretowany jako oświadczenie ws. (co najmniej wstępnego) uznania statusu zgłaszającego jako sygnalisty. Nie jest to oczywiście dokument nieomylnie stwierdzający status sygnalisty, ale z pewnością może być wykorzystany jako wiarygodna forma uprawdopodobnienia tego statusu.
Pozornie sytuacja jest prosta: sygnalistą jest osoba fizyczna, która zgłasza informację o naruszeniu prawa uzyskaną w kontekście związanym z pracą. Przesłanki od których uzależnionym jest status sygnalisty to zatem:
- konieczność dokonania zgłoszenia,
- zgłoszenie musi obejmować informację o naruszeniu prawa,
- informacja o naruszeniu prawa musi zostać uzyskana w kontekście związanym z pracą.
Pierwsza z powyższych okoliczności jest najmniej problematyczna. Zazwyczaj fakt dokonania zgłoszenia przez daną osobę powinien być mało kontrowersyjny. Nawet w rzadkich przypadkach kontrowersji sygnalista będzie z reguły dysponował środkami dowodowymi umożliwiającymi mu wykazanie, że dokonał danego zgłoszenia (np. potwierdzenie nadania listu, potwierdzenie wpłynięcia korespondencji e-mail na serwer czy pokwitowanie odbioru korespondencji złożonej osobiście).
Natomiast druga przesłanka może być już źródłem wątpliwości. Choć „naruszenie prawa” wydaje się być kategorią podlegającą daleko idącej obiektywizacji (sprawdza się, czy opisane zdarzenia faktycznie naruszałyby prawo i czy mieszczą się w „zakresie tematycznym” ustawy) – z art. 6 ustawy o ochronie sygnalistów wynika, że warunkiem ochrony przysługującej sygnaliście jest, aby ten „miał uzasadnione podstawy sądzić, że informacja będąca przedmiotem zgłoszenia lub ujawnienia publicznego jest prawdziwa w momencie dokonywania zgłoszenia lub ujawnienia publicznego i że stanowi informację o naruszeniu prawa”. Tymczasem, podmiot prowadzący postępowanie z reguły nie będzie dysponował danymi niezbędnymi do ustalenia, czy autor zgłoszenia nie został np. błędnie pouczony przez organ państwowy lub samorządowy. To bowiem przemawiałoby za uznaniem, że zgłaszający miał uzasadnione podstawy, by sądzić, że zgłasza naruszenie prawa.
Oczywiście w konkretnych przypadkach ta kwestia może być również łatwa do ustalenia. Zgłoszenie dotyczące np. nieestetycznego koloru ścian w danym pomieszczeniu nie powinno być uznawane za zgłoszenie naruszenia prawa. Ale czy zgłoszenie np. mobbingu powinno skutkować uznaniem statusu sygnalisty, skoro zgodnie z ostateczną treścią art. 3 ustawy o ochronie sygnalistów obszar prawa pracy nie jest objęty zakresem przedmiotowym ustawy? Zasadniczo należałoby odmówić uznania statusu sygnalisty w takim przypadku. Problem w tym, że można racjonalnie wyobrazić sobie sytuacje, w których zgłoszenie nastąpi w warunkach absolutnie usprawiedliwiających przekonanie, że ta sprawa mieści się w pojęciu „naruszenia prawa”.
Kolejną potencjalną niewiadomą jest kwestia sposobu pozyskania informacji o naruszeniu prawa, w szczególności to, czy nastąpiło to w kontekście powiązanym z pracą. W wielu przypadkach ten kontekst będzie kwestią oczywistą – np. gdy zgłaszane informacje należą do zwykłych zasobów służbowo dostępnych sygnaliście. Większym problemem będzie sytuacja, gdy sygnalista będzie milczał w temacie sposobu pozyskania informacji. To może być w końcu informacja, której ujawnienie może być dla sygnalisty głęboko niekomfortowe.
Można się zatem znaleźć w sytuacji, w której nie będzie się dysponować danymi umożliwiającymi dokonanie jednoznacznego rozstrzygnięcia. Co wtedy? Jednej ścieżki nie ma - każda sprawa będzie cechowała się innymi wątpliwościami i konsekwentnie – metodami ich rozwiązania. W pierwszej kolejności sugerowałbym wyczerpać wszystkie sposoby ustalenia stanu faktycznego, jako najważniejszy traktując kontakt z sygnalistą. Natomiast w razie braku możliwości jednoznacznego rozstrzygnięcia wątpliwości ostrożność nakazywałaby rozważyć przesłanie zgłaszającemu pro forma potwierdzenia przyjęcia zgłoszenia, a następnie informacji zwrotnej. Nie ma przy tym przeszkód, by wykonując czynność zastrzec, że czynność jest dokonywana z ostrożności, mimo wątpliwości co do statusu zgłaszającego – naturalnie wraz z wyjaśnieniem obszarów, których wątpliwości dotyczą. W ten sposób zachowane zostaną wymagania formalne ustawy, a potencjał dowodowy potwierdzenia stanie się adekwatny do poziomu wątpliwości udzielającego potwierdzenia.